Dlaczego warto uzdatniać wodę w domu?

Woda z kranu w Polsce spełnia rygorystyczne normy jakości i jest regularnie kontrolowana przez lokalne zakłady wodociągowe. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że odpowiedzialność za jej stan kończy się… tuż przed wejściem do budynku. Co dalej? To właśnie na ostatnich metrach instalacji – wewnątrz domów i mieszkań – zaczynają się realne zagrożenia. Aż 70% Polaków deklaruje, że ma świadomość ryzyka zanieczyszczeń pochodzących z rur wodociągowych, takich jak ołów czy rdza – wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Opinia24 na zlecenie Uponor. Czy wiemy, co faktycznie płynie z naszych kranów?

Gdzie kończy się odpowiedzialność wodociągów?

Zgodnie z Ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne odpowiada za jakość wody do punktu sprzedaży wody odbiorcy usług – czyli zazwyczaj do miejsca przyłączenia do budynku lub pierwszego licznika. Od tego momentu odpowiedzialność przejmuje właściciel lub zarządca nieruchomości. I to właśnie tu zaczyna się szara strefa jakości, która może zniweczyć wysiłki nawet najlepiej zarządzanych wodociągów. Woda, która trafia do budynku, jest regularnie kontrolowana i bezpieczna. Jednak jej jakość w rurach wewnątrz budynków zależy już wyłącznie od tego, w jakim stanie jest instalacja i jak została zaprojektowana – mówi Piotr Serafin, ekspert ds. systemów instalacyjnych w Uponor. Zaskakująco często spotykamy się z instalacjami wykonanymi z materiałów, które nie spełniają aktualnych norm higienicznych, z nieprzemyślanym rozprowadzeniem wody czy wręcz z odcinkami martwymi, w których dochodzi do zastoju i namnażania bakterii – dodaje. Choć niemal 4 na 10 badanych (36%) określa jakość wody z kranu jako „bardzo dobrą” – czystą, bez smaku i zapachu – równie duża grupa (36%) zauważa, że choć zwykle jest ona zadowalająca, to zdarzają się problemy. Kolejne 20% ocenia ją jako przeciętną, wskazując na występowanie osadów lub dziwnego smaku. Niepokojące są także odpowiedzi skrajne – 3% respondentów przyznaje, że woda w ich domach jest zła lub bardzo zła, co może oznaczać poważne problemy jakościowe, np. nieprzyjemny zapach, zabarwienie lub wręcz nieprzydatność do picia. Dodatkowe 5% nie potrafi jednoznacznie ocenić stanu wody w swoim domu – pokazują badania przeprowadzone przez firmę Opinia24 na zlecenie Uponor. Dane te pokazują wyraźnie, że choć systemy wodociągowe w Polsce generalnie spełniają normy, to odczucia użytkowników są bardzo zróżnicowane – i często zależą od stanu instalacji wewnątrz budynków. W tym kontekście rośnie znaczenie nowoczesnych rozwiązań.

Kiedy rura staje się zagrożeniem

Zanieczyszczenia wtórne, czyli te, które powstają już po stronie użytkownika, to zjawisko znane specjalistom od lat. Najczęściej wynikają one z trzech czynników: starzejącej się instalacji (zimnej wody i ciepłej wody użytkowej), nieprawidłowo wykonanych instalacji oraz braku regularnej konserwacji. Korozja starych stalowych rur może powodować przebarwienia wody, osady i zmianę jej smaku. Ale większym problemem są bakterie – m.in. Legionella pneumophila, rozwijająca się w ciepłej wodzie użytkowej, szczególnie przy temperaturze między 25 a 45°C i w miejscach z niskim przepływem. Bakterie z rodzaju Legionella mogą wywołać groźne zapalenie płuc, zwłaszcza u osób starszych i z obniżoną odpornością. Choć najczęściej występują w hotelach i szpitalach, zdarzają się też przypadki skażeń w budynkach mieszkalnych. Co ważne – nie ma obowiązku badania ciepłej wody użytkowej w prywatnych domach czy blokach. To luka w systemie nadzoru nad jakością wody, szczególnie w kontekście zmian klimatycznych. Coraz wyższe temperatury sprzyjają rozwojowi bakterii, dlatego konieczność częstszych kontroli instalacji staje się pilna. Już teraz sanepid publikuje komunikaty ostrzegawcze – jak choćby ostatnia informacja Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku, dotycząca zagrożeń związanych z Legionellą w sezonie wakacyjnym – zwraca uwagę na problem Piotr Serafin, ekspert ds. systemów instalacyjnych w Uponor. Co zaskakujące, zaledwie 31% Polaków wskazało Legionellę jako znane im zagrożenie związane z jakością wody.

Rura prawdę Ci powie

Problem jakości wody w instalacjach wewnętrznych staje się coraz bardziej palący z kilku powodów. Pierwszy z nich, to fala modernizacji budynków – Polska przechodzi przez okres intensywnej termomodernizacji i przebudowy starych zasobów mieszkaniowych. To doskonała okazja, by nie tylko wymienić okna czy ocieplić elewacje, ale też zadbać o to, co niewidoczne – instalacje wodne. Kolejny, to rosnąca świadomość zdrowotna. Polacy zaczęli przywiązywać większą wagę do higieny i zdrowia. To dobry moment, by uczyć również w zakresie „niewidocznych zagrożeń” związanych z jakością wody w domach. Zarządcy budynków, wspólnoty mieszkaniowe i inwestorzy muszą wziąć odpowiedzialność za instalacje wewnętrzne. To inwestycja nie tylko w zdrowie mieszkańców, ale i w wartość nieruchomości – Piotr Serafin, ekspert ds. systemów instalacyjnych w Uponor. Zastosowanie nowoczesnych systemów instalacyjnych z certyfikowanych materiałów, odpowiedni projekt hydrauliczny oraz regularna dezynfekcja instalacji ciepłej wody – to podstawy, które można i trzeba wdrażać. Warto podkreślić, że zwykły użytkownik nie ma dostępu do dokumentacji technicznej budynku, ale może zapytać zarządcę, kiedy ostatnio badano jakość wody wewnątrz instalacji. Warto też zwracać uwagę na smak, zapach czy zabarwienie wody – to pierwsze sygnały, że coś jest nie tak – podsumowuje. Woda z wodociągów jest jednym z najściślej kontrolowanych zasobów w Polsce – ale to tylko część historii. Ostatnie metry drogi, jakie pokonuje, zanim trafi do szklanki, to często najbardziej ryzykowny odcinek. Czas spojrzeć na wodę kompleksowo – nie tylko jako zasób, ale jako system, za który wszyscy – użytkownicy, zarządcy i instytucje – ponosimy odpowiedzialność.